Anabel
zastanawiała się co o tym wszystkim myśleć. Nie mogła uwierzyć że nikt jej nic
nie powiedział. Minęło tyle czasu bolało ją to że nie mogła pocieszyć swojej
przyjaciółki w tamtych chwilach. Nie
wytrzymywała usiedzieć w miejscu, chodziła po całym domu, potem wyszła na
spacer ale poszła sama. Chodziła godzinę po wsi. Zaczęło jej się robić zimno
więc wróciła do domu. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Więc poszła do pokoju
i od razu się położyła i zaczęła słuchać
muzyki na słuchawkach. Nie słyszała jak
Nathan pukał do drzwi pokoju. Nie
zamykała go na klucz więc chłopak mógł bez problemowo wejść. Dziewczyna to
zobaczyła i odrazy wyłączyła muzykę.
- Co
chcesz?- zapytała bez emocji.
-
Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz.- Powiedział speszony.
- Dobrze coś
jeszcze. – Mówiła niemiło.
- Co ty taka
zła?- Zapytał zdziwiony
- Nic
przepraszam jestem zdziwiona całą tą sytuacją.
-Rozumiem.
Ale się na mnie nie wyżywaj.- Zaśmiał się
- Dobrze.
Postaram się.
-To dobrze.
Więc jak się czujesz?
- Okropnie. Nie
wytrzymuje tego że nic nie
wiedziałam.-Powiedziała i się rozpłakała.
Nathan ją
przytulił. Pocieszał ją. W końcu się uspokoiła. Wiedziała że może na niego
liczyć w każdej sytuacji.
Następnego
dnia prawie wszystko robili razem czytali, jedli, słuchali muzyki i tak
dalej. Pasowało to im. Coraz więcej
czasu spędzali razem. Znajomi i rodzina którzy przyjeżdżali twierdzili że oni
są razem, a oni zaprzeczali. Nie rozumieli po czym oni to stwierdzają. Jednego dnia do Nathana zadzwonił telefon to była jego mama. Odszedł tak żeby Anabel nic
nie słyszała. Po jakimś czasie wrócił do niej.
- Anabel
słuchaj bo jutro stąd wyjeżdżam- Oznajmił
- Spoczko. A
coś się stało że tak nagle wyjeżdżasz?
- Moja dziewczyna jest chora. Musze być przy
niej.
- A okej.
Była zawiedziona
bo myślała że będą razem, a tu nagle takie coś. Morzę to był znak że nie mogą
być razem albo po prostu przypadek. <3